Stefcia w gazecie:) /Stefcia in magazine „Craftsy”
Do Stambułu przez Pragę
Do Stambułu lecimy z Pragi i jak zawsze trzeba się poszwędać:)
Tym razem doszłam do scrapowo-koralikowego sklepu „Nemravka”. Spotkałam znajome twarze z praskiego craftshow, naoglądałam się i nacieszyłam oczy. Znalazlam tam kilka rzeczy produkcji polskiej i bylam dumna jak zawsze, że Polskie wyroby znajdują zainteresowanie za granicą. O co chodzi? Już kiedyś pisałam o wejście na rynek Czeski polskich „Wycinanek”. Zdradzę, że jeszcze inne nasze firmy scrapowe będą sprzedawane już od tego roku w Pradze:)
Zrobiłam tylko 3 zdjęcia…

Kilka słów o tym, jak przywłaszczono sobie moją pracę…
Kochani! Wyszła bardzo nieprzyjemna sprawa. Od jednej z moich Czytelniczek dostałam informację, iż ktoś (Pani Renata L.) przywłaszczyła sobie moją pracę. Ale nie inspirowała się, tylko bezszczelnie ukradła moje zdjęcie, usunęła napis „stefcia.pl” zgłosiła pracę w konkursie Kubusia (dla dzieci!!) i… wygrała.
Dziwi mnie to, iż rodzice sami uczą swoje dzieci kradzieży i oszukiwania w życiu. Tak nie wolno!
Zresztą porównajcie sami.
1) Moje zdjęcie Krowy i link do wpisu z krową >> https://robotkistefci.wordpress.com/2012/05/20/krowiaste-moo/
2) Zdjęcie Pani Renaty L. >> https://www.facebook.com/photo.php?fbid=1455246788083022&set=p.1455246788083022&type=1&theater
3) Ogłoszenie wyników konkursu Kubusia >> https://www.facebook.com/KUBUSpl/photos/p.801285509924286/801285509924286/?type=1&theater
Jak to się stało? Przeczytajcie tłumaczenie – klik

Armenia odkryta
10 dni w Armeni. Podziwiałam kraj o którym kilka lat wcześniej nigdy bym nie pomyślała pod kątem podróży.
Tak się złożyło, że była promocja lotnicza i co tam – lecimy:) Lubię promocje lotnicze, bo pozwalają one odkrywać miejsca o których wcześniej się nie myślało. Te nowe miejsca zaskakują, zadziwiają, przyciągają.
Armenia w czerwcu ukazała nam się zielona, ze wzgórzami w różnych odcieniach brązu, z polami maków i innych kolorowych kwiatów, których nazw nie znam. Skromne, ale przepiękne monastery z chaczkarami (krzyżami) są po prostu dziełem sztuki zapierającym dech w piersiach.
Choć Armenia kojarzy się z morelami i granatami, niestety nie był to sezon na te owoce. Choć nie brakowało owocowych win:)
Stolica Armenii, Erywań: odmienna architektonicznie nas nie zauroczyła, choć tabliczki z ulicami i napisami armeńskimi przykuły naszą uwagę, a do tego w każdym chyba z tuneli były obrazy. W takim tunelu nawet w ciemności człowiek nie będzie się czuł strasznie:)
Wielkim plusem miasta jest widok na górę Ararat i dużo skwerów zieleni z kawiarniami.
Odwiedziliśmy Muzeum Historyczne, które mocno polecam. Przybliży ono nam choć trochę historię i sztukę Armenii (niestety nie można robić zdjęć). Drugim muzeum do którego zaszliśmy to Muzeum Folku, gdzie można zobaczyć rękodzieła na miarę mistrzów. Trochę zdjęć – klik.
Zwiedziliśmy wiele miejsc w Armenii, ktora witała nas słońcem, gradem, burzą:) O całej wyprawie możesz przeczytać w relacji na Mlecznych – klik
Przejdźmy trochę do stylu ubioru Ormianek. Ormianki są niskimi osobami i wszystkie kobiety chodzą w wysokich szpilkach lub na koturnach. Gdy weszliśmy do obuwniczego to 90% butów było na wysokim obcasie – powyżej 8 cm. Podeszwy sa dekoracyjne, rzucające się w oczy. Jak nie dekoracyjne podeszwy to lakierki lub złote dodatki. Kobiety ubierają się kolorowo do pewnego wieku i też są szczuplutkie do pewnego wieku:)
Mężczyźni noszą koszule, jeansy lub eleganckie spodnie, a do tego wypastowane buty – to jest bardzo charakterystyczne dla kultury wschodu. Buty to oznaka stanu majątkowego:)
Bardzo spodobało mi się zdobienie jeansowych ciuchów: koraliki, cekiny, dżety, błyskotki:)
Jednak gdy szukałam dla siebie spodni „na bogato”, które wypatrzyłam u przechodnia, niestety ich nie znalazłam:(
Mieliśmy przyjemność być na ceremonii ślubnej i doznałam – można powiedzieć – zawodu. O ile Ormianie lubią złoto i styl na bogato, to tu Panna młoda była ubrana skromnie, ale dodatki były złote.
Widzieliśmy również chrzciny i w ich trakcie dowiedzieliśmy się, że można wchodzić do monasteru w koszulce na ramiączkach, ale trzeba mieć na głowie chustę (dotyczy to tylko kobiet) i nie można zakładać nogi na nogę. Popularne jest kręcenie filmu z uroczystości, ale ubiór uczestników nie jest odświętny jak u nas.
Moja chęć zobaczenia sukien na bogato doprowadziła do oglądania sukien w salonach ślubnych. Sprzedawali w salonach swoje marki oraz np. znana mi francuską Cymbeline.
Chodząc ulicami Erywania nie znalazłam sklepu z tkaninami, za to znalazłam takie z pasmanterią, koralikami i włóczkami. Oczywiście zakupiłam ich kilkanaście. Przykładowe ceny: jedwabna 100g – 13 zł, bambusowa 10 zł, bawełniana 6zł, moher – 11 zł, wełna 7 zł.
Większość włóczek jest z Turcji, choć nie można przekroczyć granicy do sąsiadów drogą lądową. Sklep z włóczką mieści się kilka metrów za Błękitnym Meczetem.
Oczywiście byliśmy też na Jedwabnym Szlaku:)

Praskie wystawy
Tym razem przyjechałam do Pragi zrobić szybkie dwie przymiarki sukni ślubnej i sukienkę dla 2 latki. Moja maszyna staje się podróżniczką:)
Zapowiadano przelotne deszcze, więc nie nakręciłam się na zwiedzanie, a tu…pogoda. Ja bez aparatu, a tu budynki wystawione na piękne światło pokazują mi swoje wdzięki:) Spacerowałam kilka godzin z głową do góry, podziwiając architekturę, z przerwą na kawę przy pięknej secesyjnej kamienicy. Uwielbiam to miasto za piękno architektury, które można znaleźć z dala od turystycznych szlaków. Na prawdę polecam takie spacery w Pradze i Rydze, to dwa miasta gdzie zadziera się cały czas głowę podziwiając architekturę secesji, art deco.
Jadąc do Pragi miałam w planach tylko wystawę „Art Nouveau/Secese”, a tu wystawa sukien haute couture Blanka Matragi „Timeless”. Projektantka ta ma firmowy sklep, do którego namiętnie zaglądam, żeby się napatrzeć i podziwiać sztukę wykonania oraz zdobnictwa. Sklep ten mieści się po lewej stronie Obecní Dům, gdzie często są wystawy, m.in. teraz „Secesja” i „Blanka„.
Każda wystawa była dla mnie ciekawa i na każdej spędziłam 1,5-2 godziny:)
Na „Secesji” można było robić zdjęcia, więc wyciągnęłam swoją komórkę i zrobiłam kilka zdjęć m.in. gorsetów, sukien, plakatów, biżuterii, mebli,wazonów.
Więcej zdjęć – klik.
Na wystawie „Blanka” był zakaz używania aparatów i telefonów, więc mam tylko dwa zdjęcia przed wejściem na wystawę. Blanka ma wyobraźnie, ale też umiejętności malowania na jedwabiu, gdzie osiąga niesamowite efekty. Oprócz rysunków żurnalowych, sukien, można było podziwiać biżuterię i próbniki dekoracyjnych haftów, zdobień koralikowych, cekinowych. Suknie robią wrażenie i są dla kobiet które lubią być w centrum uwagi. W niektóre sama bym się wcisnęła:)

Zwiedzanie Londynu i Creative Stitches and Fashion & Embroidery shows
Wczesnym czwartkowym rankiem znalazłam się w Londynie. Zaliczyłam lokalne śniadanie (bacon tutaj i w NY jest boski:) i z pełnym brzuchem poszłam na miasto, gdzie zagadał do mnie młody chłopak (Czech) o to czy nie chcę darmowego strzyżenia:) Oczywiście się zgodziłam i zobaczyłam jak uczą w Londyńskiej szkole fryzjerstwa Toni& Guy. Po 3 godzinach z nowym fryzem udałam się na szybkie zakupy i kolejny cel musical!!!!!!
„Charlie in Chocolate Factory” – Niesamowity śpiew dzieci i ich gra aktorska robią wrażenie. Nie było przebogatych strojów, ale minimalistyczna scenografia z wykorzystaniem „tricków” komputerowych robiła wrażenie.
W piątek udałam się na craftshow (o nim później), a wieczorem do V&A na wystawę „The Glamour Italian Fashion„. W tym dniu muzeum było czynne do godz. 22, więc mogłam w spokoju oglądać piękne suknie m.in. z najnowszych kolekcji 2014. Zdjęcia były zakazane, więc zapraszam na stronę.
Atrakcją pobytu w muzeum była muzyka na żywo grana przez Dj, bar z przekąskami i winem. Większość wystaw było otwartych, nawet księgarnia. Tak wielu ludzi, o tak później porze dnia nigdy nie widziałam w muzeum:) Super sprawa.
W niedzielę natomiast byłam w National Gallery zobaczyć Słoneczniki Van Gogha z Londynu i Amsterdamu. Duża różnica pomiędzy nimi, ale to nie moje kolory:)
Po Słonecznikach nastąpiło zwiedzanie Tower of London, które polecam:) Wiele do zobaczenia, a strażnik który oprowadza po zamku jest niesamowity. Dowiemy się wiele o historii i wiele się przy tym pośmiejemy.
Czas na kilka słów o craftshow.
Pierwszy raz poleciałam na craftshow Creative Stitches and Fashion & Embroidery shows odbywający się w hali ExCel w Londynie. Były wystawy, zapierające dech w piersiach, pokaz mody, sklepy: scrapowe, szyciowe, hafciarskie, koralikowe.Warsztaty były darmowe, tylko trzeba było się rano na nie zapisywać, bo miejsca rozchodziły się jak bułeczki:)
W mojej ocenie jest słabszy z pośród tych na których byłam za granicą, ze względu na mniejszą ilość wystawców.
Kilka zdjęć – klik.

Club to Catwalk: London fashion in the 1980s
Club to Catwalk: London fashion in the 1980s.
Więcej o wystawie znajdziecie na stronie Muzeum Victoria & Albert

The Knitting & Stitching Show jesień 2013
Show trwa cztery dni, a ja uczestniczyłam w dwóch. I tak po dwóch dniach pada się z nóg:) Tyle do oglądania, przeliczania, wybierania… Oprócz sklepów, były wystawy, warsztaty oraz pokaz mody. Tym razem przykleiłam się do maszyn do quilting’u których naoglądałam się w gazetach. Przetestowałam kilka maszyn różnych firm. Jednym słowem raj:) Do tego hafciarki i stębnówki do wyboru do koloru.
Nowinką, którą odkryłam jest folia (matowa lub błyszcząca) do naprasowania na tkaninę, co robi ją wodoszczelną. Wygląda ona jak papier śniadaniowy:)
Na show zawsze był też scrapbooking, ale tym razem było tylko jedno stanowisko z papierem. Natomiast do wyboru do koloru było tkanin, tasiemek, przyborów do różnych technik wyszywania, wełen, kordonków, guzików, filców, koronki klockowej, frywolitki, kumihimo, tkactwo…. Co więcej mówić, lepiej zobaczyć:)
Zdjęcia z całego show, które zrobiłam gdzie mogłam – KLIK

Creattiva
Mam poprostu szczęście w znajdowaniu się we właściwym miejscu we właściwym czasie:)
Do Bergamo leciałam na spotkanie z grupą Zalotani i spotkać się z koleżanką Włoszką, a tu przy okazji okazało się, że jest craftshow. I jak tu nie iść:) Mąż został na mieście, a ja z koleżanką na show!

Gruzja
W maju wybraliśmy się do Gruzji, gdzie przywitali nas mili ludzie, słońce, piękne widoki i dobre wino:)
Relacja oczywiście na Mlecznych:
– cz. 1
A przy okazji się pochwalę, że moje zdjęcie z Chin wygrało konkurs:) Klik

Chiny po dwóch latach
Kwiecień był pod znakiem Chin, gdzie tym razem mogłam wypróbować swoją wiedzę, którą zdobyłam na wakacyjnym kursie językowym języka chińskiego. Szczerze mówiąc, nie jest łatwo nauczyć się tego języka, ale można 🙂 Satysfakcja z odezwania się, zrozumienia znaków jest wielka.
Do Chin wróciliśmy po dwóch latach i mam nadzieję, że uda nam się wrócić za kolejne dwa i nam się nie znudzi:)
Całą relację można przeczytać na mlecznepodroze.pl

Róża Rozpruwacz
Miałam przyjemność poznać i przeprowadzić wywiad z „Różą Rozpruwacz”:) Zapraszam do przeczytania na Kwiecie.
Dodatkowo zapowiem, iż niedługo będę prowadzić u Róży swoje warsztaty szyciowe:) Serdecznie zapraszam!

Chiny i Dubaj
Dziś ostatni dzień w Chinach:( Było miło, słonecznie, artystycznie, orientalnie, górzyście oraz z małymi osiągnięciami językowymi:) Na pewno tu wrócimy, chyba znowu po dwóch latach:)
Naszą całą relację, przeżycia, przygody znajdziecie na KLIK
Jutro natomiast zawitamy do Dubaju, gdzie ma być bardzo ciepło – cieszę się:)))
Relacja już jest:)

The Spring Knitting and Stitching show
The Spring Knitting and Stitching show równa się dobra zabawa, edukacja, wystawy i udane zakupy:)

Biorę udział w konkursie oraz wywiad z Kwiatem
Skromnie za namową męża odważyłam się zgłosić swojego bloga:)
Będę szczera- fajnie byłoby wygrać maszynę, aby móc komfortowo prowadzić zbliżające się warsztaty na Dolnośląskich Letnich Warsztatach Craftowych.
Jeśli podoba Ci się mój blog – będę bardzo wdzięczna za oddanie na niego głosu.
Klik –http://www.szyciowyblogroku.pl/zgloszenie/robotki-stefci-lubie-uczucie-tworzenia-wiec-tworze/
Przy okazji dla ciekawych, jak powstał Kwiat Dolnośląski, zapraszam do przeczytania wywiadu z główną dowodzącą i nie tylko:)
http://jakuszyc.pl/kwiat-dolnoslaski/
Już niedługo ruszą zapisy na warsztaty:) Będzie się działo:)))

Sardynia, Sarda
Styczeń na Sardynii to jak u nas początek wiosny.
Włoskie uliczki, piękne zabytki, tu znajdziemy wiele pozostałości po starożytności. Raj dla archeologów. Widoki zapierające dech, klify, ptaki…. Melodyjny język, idealna kawa w wielu wersjach, pyszne jedzenie i rękodzieło – wyplatanie koszyków w piękne wzory.
Pełna relacja na Mlecznych

Szycie spódnicy z koła dla leniwych
We wcześniejszym poście pisałam o konstrukcji spódnicy z koła, a teraz czas na szycie. Na pewno zastanawiasz się jak uszyć spódnicę w wersji dla leniwych, bez formy i bez rozciągliwej tkanin.
Wybrałam na spódnicę tkaninę bawełnianą, ale nie chcę żadnych szwów w spódnicy. Co możemy zrobić? Mierzymy obwód swoich bioder w najszerszym punkcie, czyli pupę:) Obwód dzielimy na 4 i odmierzamy go krzywikiem z centymetrem na podwójnie złożonej tkaninie.
Od narysowanego łuku odmierzamy długość spódnicy od bioder+ 0,5 cm na podwinięcie.
Następnie wycinamy narysowny przez nas kształt.
Górny brzeg obrzucamy szwem owerlokowym używając nici w kolorze tkaniny (u mnie białe, gdyż tutorial powstawał o 1 w nocy i nie byłoby nic widać:), a owerlok będzie i tak niewidoczny).
Przechodzimy do paska, który robimy z gumy. Bardzo użyteczne i wygodne kiedy się przytyje lub naje:) Wybrałam gumę szerokości 10 cm. Mierzymy obwód talii, odejmujemy 4-5 cm. Przymierzamy do siebie czy taka długość będzie dla nas wygodna. Dopiero wtedy obcinamy gumę. Składamy gumę na połowę i zszywamy jej bok na 1 cm.
Brzegi szwa obrzucamy owerlokiem lub zygzakiem, aby guma się nie pruła.
Rozkładamy szew na płasko, obracamy na prawą stronę. Wzdłuż niego stębnujemy po obu stronach na 0,5 cm.
Przypinamy pasek do podkroju talii spódnicy, nakładając pasek na prawą stronę spódnicy. 1 cm nałożenia będzie wystarczający. Pamiętajmy, aby przykładając pasek i dół spódnicy wyznaczyć sobie ich boki i srodek. W ten sposób równo rozłożymy tkaninę
Str. wewn.
Kolejny etap to zszycie. Szyjemy 2 mm od brzegu i 0,5 cm od pierwszej stębnówki.
Tak wygląda nasza spódnica po doszyciu gumy.
Czas na podwinięcie, które możemy wykonać stopką do podwijania na 3 mm.
I to koniec:) Czas wykonania ze zdjęciami – godzina.
Tutorial dla jakuszyc.pl.

Świat w zwierciadle mody
Do 3 lutego br. możemy odwiedzić wystawę „Świat w zwierciadle mody” w Muzeum Etnograficznym we Wrocławiu. Autorkami wystawy są Ewa Halawa oraz Małgorzata Możdżyńska-Nawotka (znana autorka książek z zakresu historii ubioru). (więcej…)

Spódnica kloszowa dla leniwych
Do narysowania spódnicy z koła zwanej kloszową potrzebujemy wymiary:
obwód talii – ot
długość spódnicy
Na arkuszu papieru rysujemy linię prostą. Oznaczamy punkt A i od tego punktu rysujemy linię prostopadłą. Linie te to środek przodu i tyłu spódnicy.
Obwód talii dzielimy na 6.
ot : 6= 72:6=12
Od punktu A odmierzamy w równych odstępach 12 cm, możemy użyć do tego cyrkla. W taki sposób wyznaczamy podkrój spódnicy, naszą talię.
Następny krok to odmierzenie długości spódnicy od podkroju spódnicy.
Możemy wykonać tylko połowę tej formy i ją odrysować na złożonej podwójnie tkaninie. Przy złożeniu tkaniny tylko raz i naniesieniu połowy powyższej formy, będziemy mieć spódnicę z połowy koła.
Teraz czas na sposób dla leniwych z pominięciem papierkowej roboty:) Do tego potrzebujemy krzywik z centymetrem.
Spódnica z koła ma wyglądać po rozłożeniu jak poniżej. Mieści się ona w 4 kwadratach, więc rozmiar naszej talii dzielimy na 4, np. 74:4= 18,5.
Bierzemy tkaninę szer. 160. Składamy ją na pół i jeszcze raz na pół.
W rogu złożenia rysujemy naszym krzywikiem łuk długości naszego wyliczenia -18,5 cm (zdj. to przykład ułożenia). W tym pomaga nam krzywik z centymetrem. Pamiętajmy, aby ułożyć krzywik z boku do boku, w identycznej odległości.
Kontrolna miara boków.
Od narysowanego łuku odmierzamy długość naszej spódnicy + dodatek na podwiniecie.
Ten sposób jest idealny przy elastycznych tkaninach. W przypadku użycia nierozciągliwych tkanin, wystarczy przeciąć jeden bok, który będzie naszym szwem i umieścimy tam zamek.
Tutorial dla jakuszyc.pl.
