Kartka dla mamy, ktorą można zatytułować „Pomyśl życzenie”.
Oczywiście zrobiłam kilka błędów w hafcie, ale przez to moja myszka ma otwarty pyszczek:)
Wzór haftu należy do Margaret Sherry umieszczony w czasopiśmie „Cross Stitcher” numer 215.
Kartka dla mamy, ktorą można zatytułować „Pomyśl życzenie”.
Oczywiście zrobiłam kilka błędów w hafcie, ale przez to moja myszka ma otwarty pyszczek:)
Wzór haftu należy do Margaret Sherry umieszczony w czasopiśmie „Cross Stitcher” numer 215.
Show trwa cztery dni, a ja uczestniczyłam w dwóch. I tak po dwóch dniach pada się z nóg:) Tyle do oglądania, przeliczania, wybierania… Oprócz sklepów, były wystawy, warsztaty oraz pokaz mody. Tym razem przykleiłam się do maszyn do quilting’u których naoglądałam się w gazetach. Przetestowałam kilka maszyn różnych firm. Jednym słowem raj:) Do tego hafciarki i stębnówki do wyboru do koloru.
Nowinką, którą odkryłam jest folia (matowa lub błyszcząca) do naprasowania na tkaninę, co robi ją wodoszczelną. Wygląda ona jak papier śniadaniowy:)
Na show zawsze był też scrapbooking, ale tym razem było tylko jedno stanowisko z papierem. Natomiast do wyboru do koloru było tkanin, tasiemek, przyborów do różnych technik wyszywania, wełen, kordonków, guzików, filców, koronki klockowej, frywolitki, kumihimo, tkactwo…. Co więcej mówić, lepiej zobaczyć:)
Zdjęcia z całego show, które zrobiłam gdzie mogłam – KLIK
Mam poprostu szczęście w znajdowaniu się we właściwym miejscu we właściwym czasie:)
Do Bergamo leciałam na spotkanie z grupą Zalotani i spotkać się z koleżanką Włoszką, a tu przy okazji okazało się, że jest craftshow. I jak tu nie iść:) Mąż został na mieście, a ja z koleżanką na show!
Z okazji urodzin Joli, która jakiś czas temu wyszywała obrazki „Jolówki” (puszyste kobitki podczas różnych zajęć) i lubi tradycyjne wzornictwo, uszyłam Jolówkę 3D:)
Dla Dany, kochającej koty, zrobiłam igielnik z dziwnym kotem:) Dla chcących wyszywać na filcu 2 mm – w trakcie wyszywania nie naciągajcie filcu, bo się rozciągnie.
Jestem w Łodzi i zdecydowałam się w pierwszy dzień odwiedzić Muzeum Włókiennictwa i co widzę?
Wystawa „IV Ogólnopolska Wystawa Rękodzieła Artystycznego z nici Ariadny 2012” a na niej prace mojej koleżanki z Wroclawianek Danieli. Ale co najważniejsze, że jej Czarownica dostała wyróżnienie:) Gratuluję!!!!
Trzy tygodnie w Wietnamie i wiele do opowiadania:) Relację z podróży znajdziesz na mlecznepodroze.pl – staraliśmy się codziennie pisać i podawać użyteczne informacje dla wybierających sie do Wietnamu. Tutaj czas na rękodzielnicze, robótkowe ujęcie:)
Lecąc do Wietnamu spodziewałam się kobiet chodzących w tradycyjnych strojach Ao dai. Za dużo takich kobiet nie znalazłam. Kobiety ubrane w tradycyjne szaty można spotkać jedynie w pracy np. w hotelach, urzędach, lotniskach. Wietnamki chodzą że tak nazwę po europejsku lub w swoich „piżamach” – takie komplety koszulki ze spodenkami do kolan w jednym kolorze. Miałam szczęście i udało mi się zrobić zdjęcie z wietnamkami w tradycyjnych strojach podczas zakończenia przez nich roku szkolnego:)
Godne podziwu jest jak kobiety jeżdzą motocyklem w butach na obcasach czy w 8 miesiącu ciąży:), a w góry idą w japonkach:) Moda na kaski – to tzw. szał ciał na bogato:)
Wietnamczycy potrafią do wszystkiego się dostosować, jak jest jakiś problem, to się nie denerwują (lub tego nie okazują) tylko koncentrują się nad rozwiązaniem. Samochód nie może przejechać, bo haczą gałęzie – Jeden wskakuje na pakę i odgina gałęzie.
Zwiedziliśmy kilka małych i większych miejscowości oraz wsie. Wszędzie można było znaleźć stoisko z tkaninami : bawełna, len, jedwab, satyna. Kolory i wzory robiły wrażenie, że nie mogłam się zdecydować. Standardem jest, że gdzie tkaniny tam i maszyny, na której szyje krawcowa.
Targowiska to miejsce, gdzie znajdziecie wszystko: jedzenie, sklep z chemią, tkaninami, krawcową, fryzjerem, sprzedaż ryb itd.
Najpiękniejsze były tkaniny – malowane jedwabie oraz jedwabie z kamyczkami. Robiły wrażenie, a ceny ich zamykały się w widełkach 900 000 vnd do 2 000 000 vnd.
Dzianiny to 60 000 za metr, bawełna od 50 000 do 100 000 vnd. Jedwab żakardowy szer. 120 za metr – 80 000, ale to na wsi jedwabnej. W mieście ceny są o wiele wyższe. Np. W Hoi An (miasto krawców) za spodnie jedwabne (które nimi nie były) chcieli 15 dolarów, a w Ha Noi czy w Hue 3,5 -5 dolarów.
1 zł to 6 500 vnd.
Moda jest bliska europejskiej, ale suknie ślubne są na bogato (nie w formie tylko w dekoracji) części gorsetowej. Kamyczki, brokaty, cekiny – im więcej tym lepiej. Sklepy z pracownią krawiecką są wszędzie i za garnitur jedwabny możemy zapłacić od 1 000 000 vnd do 3 000 000 vnd. O ceny garniturów szytych na miarę pytałam w każdej miejscowości i okazuje się, że rozreklamowane, popularne Hoi An znane z taniego szycia na miarę jest drogie. Po prostu przereklamowane:) i fasony są ewidentnie pod europejczyków. Choć niech ciągną kasę z amerykanów ile się da:)
Tu muszę przyznać, że chińczycy mają to coś i jak widziałam suknie to mi szczęka się odbijała kilka razy od podłogi. Takie cuda potrafią, w wietnamie już nie ma tego porywu:(
Jak ktoś się wybiera na zakupy materiałowe, niech wcześniej obmyśli jakąś strategię, bo jak się stoi i ogląda te wszystkie tkaniny to człowiek staje dęba i głupieje co wybrać, bo wszystko kusi:)
Czas na literaturę krawiecką. Takie źródła obszerne z konstrukcji odzieży tylko pozazdrościć. Z innego zakresu, jak wyszywanie, scrapbooking, koraliki itd. słabo wypadają w porównaniu z książkami które widziałam z Chinach. Choć takiej książki z konstrukcji to i w Polsce nie widziałam:(
Kolejne porażające pięknem odkrycie to wyszywanie pejzaży jedwabnymi nićmi – ludzie ja też tak chcę!!!! Tu mi szczęka opadała za każdym razem:) Na zdjęciach tego tak nie widać, więc jak ktoś będzie w Wietnamie niech przyjrzy się tym obrazom. Miałam przyjemność obserwować panie przy pracy i naoglądać się wiele obrazów. Jestem pod wrażeniem jak i mąż:)
W Wietnamie znalazłam też część scrapbookingową, quilingową, tkacką, haft wstążeczkowy, patchwork. Podziwialiśmy rzeźbiących w drewnie, w marmurze oraz dekorujących masą perłową. Jubilerstwo. Po prostu cuda i cudeńka, które wychodzą spod rąk zapierają dech.
Podczas podróży szczęście nam dopisało i mieliśmy możliwość spróbować samemu zrobić coś z gliny. Zabawa była przednia:)
Na pewno nie napisałam o czymś, ale naprawdę było tego dużo, a zdjęcia pokażą tyko kawałek:) Sztuka wietnamska jest piękna. Porcelanowa z kolorami i smokami, które lubię:)
A i musi być miejsce na wietnamskie podróby m.in. North Face. Takiego odszycia plecaków to ja nie widziałam – wstyd. Zaobserwowałam, że w ciuchach wietnamczycy jakby nie przykładali się do wykończeniówki:(
Robótkowe zdjęcia znajdziecie tu, a pozostałe z podróży, które powiedzą więcej znajdziecie na mlecznych podrozach:)
Cztery piękne dni na craftshow w Londynie – mam to szczęście:) Tu należą się podziękowania dwóm osobom – mężowi Mlekowi za zadbanie o bilety oraz Dominice za użyczenie „kawałka podłogi”:) Wielkie dzięki!!!!!!
Kilka dni oglądania, podziwiania, brania udziału w pokazach, warsztatach. Spotykanie ludzi, których widziało się w gazetach, czy wykonywało się ich projekty. Rozmowa choć przez chwilę z Margaret Sherryl
i Emily Peacock – sama przyjemność 🙂
Kilka dni temu zakupiłam bilety na Craftshow Stitch & Craft 2012. Jestem podekscytowana, podjarana. Energia we mnie się burzy:) Zebrało mi się z tego powodu na wspomnienia z zeszłorocznego Stitch&Craftw którym miałam przyjemność wziąć udział. Więc…
Byłam tylko jeden dzień i po nim stwierdziłam, ze mało mi:) Obejście 3 pięter, oglądanie prac, zakupy, udział w prezentacjach i warsztacie trochę zajmuje. Wyszłam jako ostatnia, zmęczona ale zadowolona. Wzięłam udział w jednym warsztacie LO pt. Preserve your treasured Memories, prowadzonym przez Beckie Dreyer.
W trakcie show były pokazy, wystawa prac, spotkania z redaktorami gazet robótkowych, szybkie kursy np. podstawy haftu krzyżykowego. Oczywiście wzięłam udział w takim kursie, choć znam haft, ale jak się oprzeć wyszyciu guzika:)
Zdjęcia powiedzą chyba więcej niż bym mogła napisać jak to było w 2011:)
A i moje zakupy:)
Ma się pecha, gdy wciągu 3 dni wolnego jest się chorym, ale kreatywnym 🙂 Przed wylotem na Maltę i Gozo zdążę wysłać małe prezenty do przyjaciół:)